Guido Charlie i jego spojrzenie na serwis narciarski
W czwartek 8 listopada 2012 r. zaproszony przez Tomka z firmy Tribeca Polska uczestniczyłem po raz kolejny w szkoleniu serwisowym Briko-Maplus poświęconym zagadnieniom serwisu nart zjazdowych. Prowadzącym szkolenie był Guido Charlie trener narciarski federacji włoskiej, serwismen z Puchara Świata, menadżer fabryki Briko-Maplus czyli człowiek, który potrafi odpowiedzieć na każde pytanie związane z zagadnieniem serwisu nart. Jak bym go określił jako postać legenda jeżeli chodzi o ski serwis. Jeżeli chodzi o mnie to jest to już moje trzecie spotkanie z tym człowiekiem.
Szkolenie odbyło się w pomieszczeniach serwisu narciarsko-snowboardowego Marcina Szafrański w Bielsku Białej i zostało podzielone na dwie części:
- część pierwsza – ostrzenie krawędzi
- część druga smarowanie nart typu Racing czyli do zawodów
Ostrzenie krawędzi – proces bardzo ważny (pisałem o tym w moim poradniku o ostrzeniu) polegający na nadaniu krawędzi bocznej i dolnej odpowiedniego nachylenia. Guido pokazał nam jak ostrzyć krawędź boczną za pomocą tradycyjnego kątownika, choć jak sam określił lepszym dla niego narzędziem jest łożyskowany kątownik (na kółeczkach) tego typu (zdjęcie niżej) szkoda, że nie zapytałem się go dlaczego
oraz za pomocą elektrycznej ostrzałki do krawędzi bocznej Ski Man model Bravo (już niedługo ukaże się mój test tego urządzenia), a na razie zobaczcie jak to wygląda w wykonaniu Guido, czas i jakość to atut tego urządzenia.
Samo ostrzenie za pomocą standardowego kątownika i pilnika Ice Cut przebiegało normalnie (patrz filmik).
Na końcu ostrzenia, krawędź boczną Guido przeszlifował pilnikami diamentowymi, w sumie użył czterech grubości (wykorzystał do tego celu pilniki diamentowe włoskiej firmy Ski Man z serii World Cup):
- grid 200
- grid 400
- grid 600
- grid 1000
co ciekawe sama technika była niezwykła, a właściwie ilość pociągnięć, dany szlifowany fragment krawędzi został pociągnięty w dwóch fazach (szlifowanie odbywało się w kierunku przód-tył i tył-przód):
-
faza 1 – dany odcinek jest podzielony na części wykonujemy ruch przód-tył, przechodzimy na następny odcinek i to samo ruch przód-tył, następnie wracamy i wykonujemy ruch tył-przód, przechodzimy na następny odcinek i to samo tył-przód
-
faza 2 – cały odcinek do przodu, następnie cały odcinek do tyłu i gotowe, zresztą zobaczcie sami
Podczas pracy z pilnikami diamentowymi nie używał chłodziwa, ale tłumaczył to tym, że czynnik chłodzący wraz opiłkami krawędzi może zabrudzić ślizg i strukturę na ślizgu, ale jak sam powiedział to dotyczy serwisu z Pucharu Świata, dla amatorów nie ma to takiego wielkiego znaczenia i żeby przedłużyć trwałość diamentu, chłodzić trzeba.
Guido powiedział, że obecnie 90% serwisantów z Pucharu Świata ostrzy krawędzie za pomocą ręcznych maszyn elektrycznych typu: AF.1; AF.L francuskiej firmy SnowGlide czy Trione, które wykorzystują dyski ceramiczne i w sposób precyzyjny ostrzą krawędź na żądany kąt, po takim ostrzeniu niektórzy serwismeni, najczęściej w klubach jeszcze wykończą krawędź diamentem w celu jej przytępienia, zrobieniu jej mniej agresywną, ale tak naprawdę po zabiegu tej maszyny, szlifować już nie trzeba (drutu praktycznie nie ma) i serwismeni z Pucharu Świata tego nie robią, taki jest obecny trend.
Z ciekawostek wymienił, że większość serwismenów przygotowujących narty dla zawodników z Pucharu Świata ostrzy krawędź boczną na 87 stopni i nie schodzą niżej bo nie ma takiej potrzeby, krawędź naostrzona na kąt 87 stopni przez takie urządzenia jak wymieniłem jest tak ostra, że w zupełności wystarcza zawodnikowi na jeden zjazd po przygotowanej do zawodów trasie. Poza tym Guido oświadczył, że dla stali nie ma znaczenia czy ostrzymy krawędź od dziobu czy od tyłu, ważne jest to (dla ślizgu), żeby ślizg okleić taśmą z mało agresywnym klejem, chodzi o to, żeby opiłki krawędzi nie zniszczyły struktury znajdującej się na ślizgu. Co do ostrzenia krawędzi dolnej oświadczył, że jeżeli nie jest zniszczona w jakimś tam stopniu to jej nie ostrzą, ewentualnie zbiorą "drut" za pomocą pilnika diamentowego o grubości 1000.
Na co zwrócił uwagę Guido, że docisk pilnika do krawędzi jest praktycznie niewielki, im mocniej dociśniemy tym gorszy efekt uzyskamy.
… to be continued
witam.
dziękuje za zamieszczenie filmików ze szkolenia z Guido.musze troche zmodyfikować swój sposób ostrzenie.szczególnie odnośnie siły nacisku na pilnik.Oraz ilości powtórzeń pilnikami diamentowymi.Nic nie wspomina sie o kamieniu Arkansas.A co z podniesieniem krawędzi dolnej?poproszę o filmik jeśli takowy jest.
pozdrawiam
artur polar
Dokładnie tak Arturze siła nacisku niewielka, dotyczy to zarówno pilnika diamentowego jak i zwykłego, co do kamieni Arkansas zadałem mu na szkoleniu takie pytanie, odpowiedział, że są serwisanci, którzy używają takiej techniki, ale w Pucharze Świata nie ma takiej potrzeby, generalnie po naostrzeniu krawędzi ręczną maszynką np. SnowGlide nie ma w ogóle „drutu”, a krawędź jest niesamowicie ostra.
Będę miał więcej filmików, muszę je tylko obrobić, także zapraszam do mojego kanału na YT (sklepRemsport).